Wyobraź sobie, że mieszkasz w Paryżu, Marsylii, słonecznej Tuluzie albo Lyon’ie. Kończy się właśnie kolejny, piękny tydzień Twojego trwającego już ponad pół wieku życia. Twoja dewiza od lat, niezmiennie brzmi: CARPE DIEM! Starasz się czerpać z każdego dnia jak najwięcej. Żyć w zgodzie ze sobą i absolutnie niczego sobie nie odmawiać.

I tak, pewnej słonecznej niedzieli, jak co dzień, zasiadasz do swojego stołu, na którym już czeka na Ciebie jedno z Twoich ulubionych dań. Jest to smażona wołowina z gotowaną kapustą i frytkami, a całość dopełnia sos borowikowy. W kieliszku, zgodnie z Twoim zwyczajem, ląduje 20-letnie wytrawne, czerwone wino z Twojej ulubionej odmiany Cuvee. Nie spiesząc się włączasz TV i zabierasz się do jedzenia, co jakiś czas racząc się pysznym napojem. Jednak w pewnym momencie z telewizora dociera do Ciebie słowo zaburzające Twoją sielankę. Jest nim CHOLESTEROL!

PRZERAŻENIE

Zatrzymując w powietrzu rękę z widelcem, na którego czubku spoczywa ociekający olejem kawałek mięsa, zastygasz. Z narastającym napięciem słuchasz raportu na temat ryzyka, jakie niesie ze sobą spożywanie zbyt dużych ilości niezdrowych tłuszczy. Udar mózgu, zawał, choroba niedokrwienna serca, miażdżyca… A na dokładkę informacja, że cholesterol podnosi się dokładnie przez rodzaj diety, jakim żywisz się od lat! Zestresowany chowasz resztę obiadu do lodówki. Z głową pełną myśli z kategorii „jaki kolor trumny będzie Ci pasował najbardziej”, udajesz się do najbliższej apteki w celu zmierzenia, jak bardzo źle sytuacja wygląda w Twoich żyłach. Gdy docierasz na miejsce i z zimnym potem na czole odczytujesz swoje wyniki okazuje się, że… Twój poziom cholesterolu jest w normie. Na wszelki wypadek robisz sobie jeszcze serię badań. O dziwo, one także potwierdzają, że nie grozi Ci żadne niebezpieczeństwo ze strony układu sercowo-naczyniowego. Dowiadując się o tym, łapiesz się za głowę i zaczynasz zastanawiać, jakim cudem tak się stało? Czyżbyś był szczęściarzem, a Twój organizm jest magicznie odporny na tłuszcze nasycone?

ALE JAK TO…?

Niesiony ciekawością zaczynasz jednak swoje dochodzenie. Co takiego sprawiło, że Twoje naczynia krwionośne nadal mogą swobodnie przepuszczać krew i nie blokują jej żadne złogi? Po kilku dniach solidnych obserwacji każdego elementu swojej codzienności, postanowiłeś/aś przyjrzeć się winu. Zauważasz, że pijesz je do obiadu w ilości dwóch kieliszków kilka razy w tygodniu. Po kilku dniach z nosem w książkach i artykułach odkrywasz, że to właśnie ono uratowało cię od konsekwencji nadmiaru niezdrowych tłuszczów. A konkretniej, zrobił to RESWERATROL i POLIFENOLE. A teraz wracamy do rzeczywistości, gdzie postaramy się wyjaśnić co kryje się za tymi dwoma słowami.

WINOGRONOWY BOHATER

Zacznijmy od resweratrolu. Jego najbogatszym źródłem są skórki winogron i wina z nich otrzymane. Na drugim miejscu są czerwone porzeczki, jagody i orzeszki ziemne. Już niedługo po jego odkryciu okrzyknięto go „francuskim paradoksem”, który w skrócie oznacza to, co opisuje historia wyżej. Francuzi statystycznie, pomimo jednej z najbogatszej w cholesterol diety, najrzadziej cierpią na schorzenia spowodowane odkładaniem się tłuszczu w naczyniach krwionośnych. Z dotychczas przeprowadzonych badań wynika, że substancja ta wspomaga krążenie, chroni żyły i tętnice przed zatorami, oraz wspomaga ich pracę. Ponadto detoksykuje organizm, pomaga w zwalczaniu infekcji, jest także silnym antyoksydantem. Sprawdza się również u cukrzyków, którym po dłuższym stosowaniu poprawia wyniki glukozy na czczo.

DRUŻYNA PRZECIWUTLENIACZY

Drugą grupą są polifenole. W odróżnieniu od resweratrolu (który sam zresztą również jest polifenolem), słowo to opisuje dużą grupę substancji, a nie pojedynczy związek. Polifenoli jest ponad 8 tysięcy. Istnieje wiele badań wskazujących na to, że wyjątkowość paradoksu francuskiego to nie tylko sam resweratrol, ale dużą rolę odgrywają tam także często pomijane polifenole. Uogólniając ich działanie – wspomagają one krążenie i chronią układ sercowo-naczyniowy oraz wątrobę, spowalniają starzenie się komórek i chronią je przed wolnymi rodnikami i stanami zapalnymi, stymulują produkcję żółci, działają antybakteryjnie, przeciwgrzybiczo i przeciwwirusowo. Niektóre z nich wykazują nawet działanie przeciwnowotworowe!

WINO TO NIE WSZYSTKO!

Tym artykułem nie zachęcamy oczywiście do porzucenia swoich diet, rezygnacji z ruchu fizycznego. Oddanie się zachciankom żywieniowym, polegając jedynie na piciu wina nie jest dobrym rozwiązaniem. Wszystkie te kwestie są bardzo ważne (wliczając wino ;)). Warto przy tym jednak pamiętać, abyśmy decydując się na suplementację – zarówno polifenole, jak i resweratrol wybierali z pewnych źródeł. Takich, gdzie mamy pewność o ich obecności w produkcie. Bardzo łatwo niestety pozbyć się sporej ich ilości przez niewłaściwe przechowywanie lub błędy w produkcji. Dlatego, jeśli chcemy wspomóc swój organizm tymi substancjami, zalecamy standaryzowane suplementy. Wybierając je, mamy stuprocentową pewność na to, że zawierają w swoim składzie pożądane substancje aktywne. A jeśli ktoś nie przepada za gotowymi preparatami – sugerujemy dodanie do swojej diety większej ilości posiłków gdzie występują one naturalnie. Można też przemyśleć zaopatrzenie swojej piwniczki w naprawdę, NAPRAWDĘ dobre wino. 😉 Wasze zdrowie!

——————-

Zapraszamy na naszego Facebooka.

A także do przeczytania innych, ciekawych postów na naszym Blogu.